Na samym początku chciałbym podziękować tym, którzy zostawiają tutaj swoje wpisy. Nawet nie wiecie ile radości daje mi ich czytanie i jak bardzo wspieracie mnie w postanowieniu dalszego prowadzenia tego chłamu.
Pewnie niecierpliwicie się i oczekujecie relacji z ostatnich dni. Uspokoję Was zatem...ona się rodzi, w potężnych mękach, ale z dnia na dzień wygląda to lepiej. Dziś raczej nie umieszczę wspomnień z ostatnich 3-4 dni, gdyż przenosimy się. Dodam tylko, że mam nowego współlokatora, a właściwie współlokatorkę. Nazywa się Leena i jest z Finlandii. Wygląda na to, że będzie mieszkała z nami również w naszym nowym domku.
Dziś miałem pierwsze zajęcia na uczelni. Jako, że zajęcia rozpocząć się miały o 10 wstałem, by się przygotować odpowiednio (kąpiel, śniadanie, mejkap). Gdy budzik zadzwonił o 8 byłem w stanie letargu. Poszedłem do łazienki wziąć prysznic, zalałem kawę (o zgrozo fusową- przecież ja NIGDY z rana nie pijam FUSÓW), przygotowałem sobie płatki, wrzuciłem do nich podgnitego banana (teraz już wiem, czemu był taki tani) i zacząłem się przygotowywać. Oczywiście mineło pół godziny zanim udało mi się zebrać. Kasię, która miała wyjść ze mną zaczął szlag trafiać. Wspomniała nawet, że jestem "gorszy niż baba". Szkoda, że zapomnialem jej przypomnieć, iż jestem zodiakalną Panną. Tak więc w wielkim pośpiechu udaliśmy się na uczelnię.
Tym razem podarowaliśmy sobie szukanie jakichkolwiek skrótów. Dotychczasowe próby kończyły się kompromitacją. Nadrabialiśmy sporo drogi i dojście do uczelni zajmowało nam ponad pół godziny. Nauczeni doświadczeniem szliśmy sprawdzoną alejką. Po 20 minutach udało nam się dotrzeć (swoją drogą ciekawe ile czasu zajmie nam to w zimię, która jest już tuż tuż). Na uczelni sprawdziłem jeszcze rozkład zajęć (oczywiście on-line) i udałem się do sali K105. Już się przyzwyczaiłem do wszędobylskiej nowoczesności. Klimatyzacja i bezprzewodowy internet w standardzie, rzutnik i wielki monitor dotykowy to coś o czym w Polsce na większości państwowych uczelni można tylko pomarzyć. Jednym słowem: tutaj to można studiować.
Okazało się, że 1 zajęcia to analiza ekonomiczna. Sam nie wiem jakim cudem wybrałem ten przedmiot. Kojarzy on mi się z matematyką, która od zawsze napawała mnie obrzydzeniem. No może z tym od zawsze to przesadziłem, bo dodawanie i odejmowanie szło mi całkiem sprawnie w podstawówce, problemy pojawiły się dopiero przy równaniach. W każdym bądź razie zajęcia prowadzi Dunka, dr Joan Nymand Larsen. Aczkolwiek wydaje się być bardzo miłą kobietą, spodziewam się, że przyjdzie mi pośwęcić mnóstwo czasu nad przygotowaniem się do egzaminu. Na samym początku dr Larsen rozdała nam plik kartek, w których mieliśmy dokładny rozkład materiału wraz z oznaczeniem stron z podręcznika i terminem egzaminu. Następnie przeszła do omawania głównych zagadnień ekonomicznych, ze szczególnym uwzględnieniem gospodarki islandzkiej. Podczas zajęć notowaliśmy wszystko na naszych laptopach. Mogliśmy również sprawdzić w Internecie wiele stron, które nam podała jako przydatne, gdyż na uniwerku jest bezprzewodowy net.
Po zajęciach udałem się z Marcinem na stołówkę, gdzie spotkaliśmy Bjarniego (naszego "opiekuna" uczelnianego). Dałem mu dokumenty do przefaksowania do Polski i poszedłem do domu. Niestety, zapomniałem klucza od domu, a Kasi ani Leeny nie było jeszcze w domu więc byłem zmuszony przenieść się do budynku nieopodal naszego domu, by napisać tego posta. Jutro możecie spodziewać się nowej relacji. Tym czasem bywajcie..
poniedziałek, 27 sierpnia 2007
Back 2 SkoóL
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarzy:
oj Danielku - analiza ekonomiczna powiadasz (i to z wlasnej nieprzymuszonej woli) - i bardzo dobrze, odrobina potu i krwi nie zaszkodzi. Uszanowania a i moc serdecznosci zza siedmiu gor i jednego oceanu przysylam,
pan Yanovski
witam Majster.Fajnie Ci,zazdroszcze pobytu:-)pozdro Krajek
ta matma i przytłaczające konstrukcję stalowe... lans jak nic jest z tym netem, a ta finka jakaś fajna? foto PLIZ :O
Dzięki Adasiu za wsparcie zza wielkiej kałuży.
Kubuś, żebyś ty wiedział jakie oni tu mają wstrętne piwo to byś tak nie zazdrościł
Zielony...no nie bardzo fajna. A foto wyślę es faast es posibul
[*]ale przynajmniej masz szybki net aby sobie porn..tzn. film ściągnąć :D
Kijah...Bracie...to czy Ty już zapomniałeś jak się ostatnio skończyła Twoja(nasza) próba skrótu przed egzaminem???!!! Tam chyba trzeba z Twoimi współlokatorami pogadać żeby na Ciebie uważali;)
ej Kicu, szczerze mówiąc nie pamietam!!
czekamy na foty mieszkanka i mieszkańców Twojego domku... :)
Analiza ekonomiczna...haha...będziesz wręcz przekształcony prawnik na całej lini... :P
A kto nie wiedział jak do mnie trafić przed egzaminem z postępowania karnego Panie Kierowniku??? Pozdrawiamy bardzo serdecznie!!! Ps. masz już jak odbierać ligę angielską???
Arathi...podążam z duchem czasu. Będę technokratą...
Prześlij komentarz